Jeśli uwielbiasz oglądać seriale tak samo jak ja, a zalegnięcie na kanapie z herbatą i Netfliksem relaksuje Cie jak nic innego, to napewno zainteresuje Cię ta ta lista: Zaskakujące seriale z Netflix. Pisałam już o najlepszych serialach z Netflix, a dzisiaj dodam lekki twist i pokażę Ci seriale, które mnie zszokowały.
Altered Carbon
Daleka przyszłość, gdzie świadomość można przenosić z ciała do ciała. Pewien buntownik zostaje przywrócony do życia, aby rozwiązać skomplikowaną sprawę morderstwa.
Co mnie najbardziej zaskoczyło w tym serialu? Moja własna reakcja na niego.
Altered Carbon jest idealny. Ma efekt WOW: świadomość wreszcie da się przenosić z ciała do ciała. Ma świetną futurystyczną wizję świata. Ma bohaterów z różnych warstw społecznych. Pokazuje problemy bogatych i biednych. Ma wątek miłosny i trójwymiarowych bohaterów. Bardzo wyraźnie pokazuje konflikt religii z nowoczesnością i moralne rozterki wierzących. Ma parę niezłych fabularnych twistów i szczęśliwe(?) zakończenie.
Powinnam wsiąknąć w tę fabułę bez reszty. Tymczasem… No właśnie. Altered Carbon nie pokazał mi właściwie nic nowego. Zamiast cieszyć się cudownymi widokami, świetną fabułą i różnorodnymi charakterami postaci. Przez cały czas miałam wrażenie, że każdą ze scen już gdzieś widziałam, że każdy problem już gdzieś przerabiałam. Altered Carbon jest składanką the best of z miliona klasyków science-fiction, którymi żyłam jako nastolatka.
- Problemy rozwarstwienia społecznego i brutalności świata bogaczy vs. świata biednych znamy z każdego filmu science fiction po jaki losowo sięgniesz
- Podłączanie świadomości akurat do karku zaaplikowali nam choćby w Matriksie – tak samo z resztą jak przechowywanie ciał w maziowatej galarecie
- Bioniczne wszczepy oraz ich niezliczone plusy i minusy przerabia (świetna!) gra Deus Ex
- Samo przenoszenie świadomości doskonale znamy z Ghost in the Shell
- Miłość do ciała, w którym znajduje się zupełnie inna świadomość poruszali w Star Treku
- Reklamy perfekcyjnie dopasowane do odbiorcy biją nas po oczach w Raporcie Mniejszości
- Otoczenie, struktura świata i ogólny landscape (polskie słowo poproszę!) tego serialu są żywcem wyciągnięte z Dickowskich powieści
Serialowi Altered Carbon trzeba jednak oddać jedno: jak na cyberpunkowe science fiction przystało stawia przed oglądaczem bardzo ważne pytanie (Przepiękne pytanie!):
Kiedy kończy się oprogramowanie, a zaczyna już dusza?
Obejrzyj, bo to naprawdę naprawdę dobry serial. A jeśli nie znasz na pamięć filmów i gier z kanonu science-fiction, które wspominam powyżej, to na pewno się zakochasz. Absolutna składanka The Best of Science Fiction Scenes ?
Dark
Zaginięcie dzieci ujawnia podwójne życie i nadszarpnięte relacje członków czterech rodzin, łącząc się z wydarzeniami sprzed trzydziestu lat.
No dobra… To może nie było WIEKIE zaskoczenie. O Dark mówi się w samych superlatywach. Wszyscy zwariowali na punkcie tego serialu. I co w tym zaskakującego? Otóż megazaskoczeniem nadal jest dla mnie to, że dało się zrobić taki serial w Europie. I to po niemiecku!
To jest najtrudniejszy serial jaki w życiu oglądałam! Od pierwszego odcinka do ostatniego każdy szczegół ma tam ogromne znaczenie. Każde zdjęcie, każda zabawka, każdy wzorek na tapecie. Ta scenografia nie ma ani jednego niepotrzebnego elementu. WSZYSTKO! przydaje się do rozwiązywania głównej zagadki razem z bohaterami. Nikt nigdzie nie wyjaśnia, kto jest kim, nie ma: „w poprzednich odcinkach”, nie ma niekończoncych się powtórek i typowo amerykańskich zapytań: „Hans, to Ty, mój najdroższy kuzynie?” tylko po to, żeby przypomnieć widzowi kto z kim rozmawia.
Od początku do końca Dark daje nam ciężką szkołę życia i wystawia pamięć na próby. A mówimy o kilkunastu bohaterach w ekstremalnie zagmatwanej czasoprzestrzeni!
Z całego serca polecam! Tylko zarezerwuj na ten serial dużo czasu na raz, bo oglądanie jednego odcinka w tygodniu sprawi, że osiwiejesz starając się przypomnieć sobie o co kaman. :D
The OA
Gdybym mogła, dałabym temu serialowi -5 na 10.
Siedem lat po zniknięciu z domu młoda kobieta powraca. Ma teraz jednak tajemnicze zdolności i rekrutuje pięcioro nieznajomych do pewnej tajnej misji.
Tak, przeczytałam ten opis i widziałam obrazki zajawkowe, okej? Sama sobie jestem winna. Wiem. Ale…
Ten serial zaskoczył mnie dopiero w ostatnim odcinku. I to zaskoczył absolutnym zaprzeczeniem tej składności i staranności, o której pisałam w przypadku Dark.
Przez cały sezon utrzymywała się trzymająca w napięciu atmosfera tajemnicy. W sercu dopingowałam bohaterom z każdej czasoprzestrzeni. Niezależnie od tego jak ekscentrycznie wyglądała magia, której próbowali używać. Wyglądało to trochę jak połączenie ataku epilepsji z lekcjami tańca nowoczesnego, ale… Bohaterowie byli tak przekonujący! Uwierzyłam im bez reszty, że w tym szaleństwie jest metoda i że im się uda.
A kiedy nastał ostatni odcinek…. Kiedy nastał ostatni odcinek to zostałam już tylko z poczuciem złości. Na samą siebie, że poświęciłam tyle czasu na oglądanie OA. Fizycznie poczułam jak scenarzysta daje mi w twarz.
Nie polecam. Chyba, że chcesz sprawdzić, co to znaczy chęć mordu wobec scenarzysty.
Sense 8
Połączona parapsychicznie grupa ludzi musi ustrzec się przed tymi, którzy traktują ich jako zagrożenie dla całej cywilizacji i porządku świata.
Wiele razy zastanawiałam się dlaczego tak jest, że obejrzenie pełnometrażowego filmu jest dla mnie wielkim przedsięwzięciem, a obejrzenie 4 odcinków serialu pod rząd, to czysta przyjemność. Już wiem.
W Sense 8 właściwie nic się nie dzieje i generalnie nie wiadomo o co chodzi. Niezła antyreklama, co? Otóż nie!
Sense 8 jest absolutnie genialny! Zupełnie inaczej niż seriale porywające wartką akcją, fabularnymi twistami i zapierającymi dech cliff hangerami, Sense 8 zachwyca bohaterami.
W serialu, w przeciwieństwie do dwugodzinnego filmu pełnometrażowego, jest MNÓSTWO czasu na zapoznanie się z bohaterami. Tutaj Wachowskie poszły o krok dalej i całość składa się właściwie z życiorysów.
Bohaterowie są zupełnie różni. Mieszkają w różnych częściach świata. Pochodzą z zupełnie różnych warstw społecznych. Borykają się kompletnie różnymi problemami, a jednak… Są jacyś tacy… tacy sami. I to ciągłe uczucie znajdowania miliona różnic, żeby na końcu odkryć, że to w sumie żadne różnice, jest w tym serialu tak przepiękne, tak inspirujące i tak dające do myślenia, że aż trudno mi to wyrazić słowami. Najchętniej sięgnęłabym do swoich millenialsowych zapędów, wstawiła tutaj trzy serduszka i zakończyła wypowiedź.
Naprawdę. 10 na 10. I nie mam pojęcia jak ten serial się skończy. Właściwie mnie to nie obchodzi. Jakąkolwiek scenariuszową głupotę wstawią na koniec, żeby rozplątać tę przedziwną fabułę wybaczę im z pełną świadomością, bo w tym serialu fabuły mogłoby w ogóle nie być. Dopóki dalej będą tak pięknie rozwijać postacie, będę ten obraz kochać całym sercem.
Serdecznie dziękuję Andrzejowi za plecenie tego serialu i całą odpowiedzialnością polecam dalej. Zakochasz się bez reszty!
Masz na swojej liście jakieś zaskakujące seriale z Netflix (albo skądś inąd)? Czym Cię zaskoczyły i czy warto obejrzeć? Daj znać!
Skomentuj:
Altered Carbon na początku wydawał mi się niesamowity, ten świat, klimat niczym z Blade Runner’a. Potem było tylko gorzej i cały główny wątek zawiódł mnie jeszcze bardziej „niesamowicie”. Chyba po prostu spodziewałem się detektywistycznej historii w stylu cyberpunk noire. Co do samego Netflixa to mam mieszane uczucia, po takich gniotach jak Iron Fist czy Legends of Tomorrow(czy jak to…) boję się trochę odpalić cokolwiek sygnowanego „Originals”. Jedyne pocieszenie dają filmowe perełki jak: The Babysitter czy Annihilation przy których bawiłem się wyśmienicie.
Mam bardzo podobne odczucia. Ale świetnie, że polecasz The babysitter i Annihilation, bo jeszcze nie widziałam i jesteś mocnym głosem za włączeniem :)
z OA miałem podobne odczucia. Oglądam ostatni odcinek i …. KIT. taki niesmak, takie WTF, ze przez dlugi czas nie ogarniałem powodu, dla którego to włączyłem.
;-)
Uff, dobrze, że to piszesz, bo już przechodziły mi przez głowę myśli, że może się czepiam ;)
Sense8 byłam zachwycona. Świetnie dobrani aktorzy. Jak pogrzebałam głębiej, okazało się, że prawie każdy aktor pochodzi z kraju, z jakiego pochodzi w serialu, a trans w prawdziwym życiu jest transem. Dark. Tu wytrzymałam chyba do połowy. Serial strasznie mnie nudził. The OA i Altered Carbon nie widziałam nawet, że takie seriale istnieją, więc dzięki, bo na pewno obejrzę z ciekawości ! :)
Ona naprawdę jest trans? Wow… W życiu bym nie powiedziała.
A Dark jeszcze kiedyś spróbuj, ale wiesz… pod rząd i na raz najlepiej, bo jak się nie zauważa każdego najmniejszego szczególiku, to faktycznie może być nudno, a jak śledzisz każdą ramkę na zdjęcia, to co chwilę jest takie: „O wow! Dlaczego oni mieli to u siebie w mieszkaniu?! Co jest grane??” :D
Z Altered carbon się poddaliśmy po kilku odcinkach (2-3?), jakoś tak nam nie siadł. Za to w Dark wsiąknęliśmy, ale ja już przebieram nogami, żeby po prostu sprawdzić w internecie o co chodzi. Akcja jest bardzo powolna i wystawia cierpliwość na próbę, aczkolwiek smakuję te wszystkie detale o których napisalaś. No i przecudowne są tam kadry <3
Ja właśnie przez to uczucie: „Ale to już było” też miałam pewne trudności z przebrnięciem przez Altered Carbon, ale ostatecznie obejrzałam do malowania paznokci ;)
Co nie zmienia faktu, że jak ktoś nie jest super mega fanem i nie jest w stanie powiedzieć z jakiego filmu oryginalnie pochodzą kolejne sceny, to AC jest super.
Ja jestem AC rozczarowana. Ten film nie ma ducha. Już wolę Mad men i korporacyjne klimaty Ameryki lat 60.
Ło Mad Man to jest absolutna klasyka. Marketingowcy podają sobie ten serial jak podręcznik do prowadzenia biznesu. Tam każdy szczegół jest rewolucyjny. Zdecydowanie bliżej mu do arcydzieła niż oglądaczki na wolny wieczór :)
Chyba nie zrozumieliście filmu the OA. The OA to najlepszy serial jaki oglądałem i jak powstał na tym świecie!