Czaqurwa grać
I znowu mam 15 lat.
Na koncert Czaqu czekałam 6 lat.
Koncert zespołu, który swój pierwszy album wydał w liczbie 50 sztuk. Zespołu, przy którego Masowej Oryginalności opalałam nos, a przy Jej Marzeniach zakochiwałam się na zabój. Ich Inność nieodmiennie przywodzi na myśl morze i plażę – zupełnie bez związku z typem muzyki.
Od czasu kiedy koleżanka z Torunia przysyłała mi ich album po jednej piosence w każdym mailu – bo wtedy więcej się nie mieściło – panowie dorobili się obrączek i elektronicznych dźwięków. Dorobili się też albumu drugiego, wydanego w zdecydowanie większym nakładzie.
Dzisiaj na koncercie w krakowskim Zaścianku byłam chyba jedną z pięciu osób, które kiedykolwiek o nich słyszały. A na pewno jedną z trzech, które znały którykolwiek tekst.
Opłaciło się czekać tych parę lat…
Skomentuj:
Nie słyszałem o tym zespole do tej pory.
Poszperam w necie i pewnie coś wygrzebię.
Pozdrawiam