Kiedy zaczynałam pracę w domu, byłam przekonana, że ergonomia pracy, to puste frazesy behapowców. Każdy pamięta te infografiki z odległością oczu od monitora, odpowiednim kątem zgięcia łokcia w stosunku do krzesła i innymi nieżyciowymi pierdołami, do których nikt nigdy się nie dostosował. Do czasu…
Do czasu, kiedy w wieku 26 lat odkryłam, że boli mnie kolano i ciężko mi jeździć na rowerze. Że boli mnie nadgarstek i na fitnessie nie mogę zrobić klęku podpartego, a o popmpkach mogę zapomnieć. Że nie mogę wieczorem relaksować się przy serialu, bo kręgosłup chce mi wyskoczyć z pleców.
Przez wiele miesięcy pracowałam przy losowej komodzie, albo innym parapecie, na krześle kuchennym i to najczęściej w siadzie skrzyżnym. Praca z kanapy na stoliku kawowym też była u mnie zupełną normą. Miałam głębokie postanowienie nie pracować z łóżka, ale już podłoga w dużym pokoju wydawała się całkiem spoko opcją.
I hej! Nie jestem jedyna. Wiesz co wyskakuje w Unsplash, kiedy wpisze się hasło „Remote work”?
I tak sobie żyłam z tym moim bolącym kolanem, nie nadającym się do niczego nadgarstkiem i pobolewającym kręgosłupem aż wtem! Mój bliski znajomy z powodu problemów z kręgosłupem wylądował w szpitalu. Młody znajomy. Kryzys wieku średniego jeszcze nawet nie jawił mu się na najodleglejszym horyzoncie, a tu bach! Operacja kręgosłupa. Zdiagnozowana przyczyna: siedzący tryb życia. Wiesz kto mógł dzielić się podobnymi doświadczeniami i udzielać rad w ramach bycia w podobnej sytuacji? Sześćdziesięciolatkowie. Pani emerytowana sprzątaczka z uczelni, mama mojej ortodontki, babcia kumpla ze szkoły…
No… To do mnie przemówiło. Nasze pokolenie musi się poważnie wziąć za siebie i za ergonomię pracy z domu, bo inaczej rozpadniemy się na kawałki o połowę wcześniej niż pokolenie naszych dziadków! Spoko wyglądają na Instagramie foteczki z pracy w dziwnych okolicznościach, o takie
Albo takie
Albo takie
Albo takie
Ale… Takie okoliczności mogą się zdarzać od czasu do czasu i na pewno nie powinny być normą. Wylądować w szpitalu przed trzydziestką i do końca życia musieć obchodzić się ze swoim ciałem jak z jajkiem? O co to, to nie!
Wielkie zmiany
Przyszedł czas na zmiany. Z natury jestem raczej leniwą bułą, więc opcja: “więcej ruchu, fitness 5 razy w tygodniu, basen co drugi dzień i przerwy na ćwiczenia w ciągu dnia” nawet minimalnie nie wchodziła w grę. Co mi pozostało? Ergonomia pracy z domu.
Poszłam na zakupy!
Przeanalizowałam możliwości, popytałam specjalistów, skonsultowałam się ze znajomymi i… Przemeblowałam biuro.
Biurko z elektrycznie regulowaną wysokością
W pierwszej kolejności do śmieci poszło moje biurko za 100 zł z meblowego za rogiem. A w zasadzie to nie do śmieci (bo zasada less waste by mi na to nie pozwoliła), tylko dołączyło do wyposażenia jednej uczelni w Łodzi.
Zamiast taniego biurka zupełnie niedostosowanego do mojego mikrowzrostu, w domowym biurze wylądowało biurko z elektrycznie regulowaną wysokością.
Takie biurka ma w swojej ofercie IKEA – a w wersji po taniości ma też biurko na korbkę – ale ja zdecydowałam się na elektrycznie regulowane biurko z AJ Produkty. Bo… Było prawie połowę tańsze od tego z IKEA.
Jestem megazadowolona i to nie tylko dlatego, że biurko było tańsze, ale też dlatego, że ma wygodniejsze rozmiary. Spokojnie mieści się laptop, monitor, drukarka, klawiatura, myszka, obrazki, maskotki i 6 brudnych kubków.
A jak po prawie dwóch latach zepsuł się sterownik od biurka, to zupełnie bez pytań firma wysłała do niego cały nowy stelaż. Nie byłam pierwszą klientką, która zgłosiła taką awarię, więc zmienili system biurek. Rozumiesz? Nie żadne: „Nie mamy już takich biurek”, tylko: „Już takich nie produkujemy, ale wysyłamy nowszy model”.
Jak nowe biurko zmieniło moje życie?
Na stojąco
Zaczęłam pracować na stojąco. Biurko podjeżdża do góry, a ja na stojąco uczestniczę w wideokonferencjach i myślę nad zadaniami. Ostatnio przyłapuję się na tym, że jeśli zadanie jest wyjątkowo nudne, to nie tyle stoję, co wręcz tańczę przy mierzeniu się powtarzalnymi taskami.
Na klęcząco
Nie da się cały dzień stać, więc… Pracuję też na klękosiadzie. Jestem zaskoczona, jakie to jest wygodne!
Nazwa jest bardzo adekwatna do sprzętu, bo ani się na nim nie siedzi, ani nie klęczy. To prawdziwe dwa w jednym.
Przy zakupie miałam megaproblem. Na rynku jest jakiś milion opcji i różnią się nie tylko ceną, ale też poziomem wyglądania jak narzędzie tortur. Przeglądałam oferty sklepów meblowych, hurtowni sprzętu biurowego i samoróbek z OLXa, ale ostatecznie zdecydowałam się na sprzęt ze sklepu klekosiad.pl
Bardzo prostolinijnie doszłam do wniosku, że jeśli firma zajmuje się JEDNĄ RZECZĄ i nie bankrutuje (bez dotacji unijnej ani tajemniczego inwestora), to musi robić to dobrze. W dodatku całym swoim przekazem sprzedażowym uderzają w nuty badań, profilaktyki i zdrowia kręgosłupa. Wybór uważam za bardzo udany. Klękosiad jest wygodny, a obsługa klienta na najwyższym poziomie.
Raz zacięło mi się kółko – stawiam, że wkręciłam w nie własne włosy albo inne skrawki papierków poniewierające się po podłodze… A oni po prostu przysłali mi nowe kółko z instrukcją jak je zmienić.
Na piłce
Usłyszałam, że klękosiad może źle działać na kolana – chociaż moje bóle kolan nie tylko nie pogorszyły się, ale wręcz zniknęły – więc na wszelki wypadek zaczęłam się rozglądać za alternatywą. I tak…
Przeglądałam oferty superfancy krzeseł ortopedycznych, kosmicznych sprzętów zaprojektowanych specjalnie z myślą o zdrowiu kręgosłupa i wszystkie miały dwie cechy wspólne: Kosztowały co najmniej średnią krajową i… Opierały się na zasadzie balansowania ciałem, żeby utrzymywać równowagę i prostą postawę
Więc… Kupiłam wielką piłkę do fitnessu w Decathlonie za czydzieści polskich nowych złotych. I pompkę za piętnaście.
To był absolutny strzał w dziesiątkę! Siedzenie na piłce, to moja ulubiona pozycja do pracy! Jedyne, na co naprawdę muszę uważać, to moment, w którym Spotify włączy mi jakąś skoczną piosenkę i zaczynam do niej na tej piłce tańczyć i wywijać tyłkiem. Wyglądam wtedy totalnie idiotycznie i lepiej, żeby nikt mnie wtedy nie widział.
A Ty jak pracujesz?
Jak radzisz sobie ze swoim siedzącym trybem życia? Inwestujesz w sprzęty do nie-siedzenia, chodzisz na fitness, pilnujesz regularnych przerw? Myślisz w ogóle zdrowiu kręgosłupa? Jak dbasz o ergonomię pracy z domu?
Bardzo ciekawy wpis, biurko jest świetne. Również pracuje w domu i przeszło mi przez myśl zakup podobnego biurka. A teraz widzę, że chyba już najwyższy czas zakupić :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie Klaudia
Dziękuję za komentarz :)
Biurko polecam całym sercem. Dopasowanie do niego siedziska to już kwestia humoru i upodobań — każde będzie pasowało jak biurko się do niego dostosuje :)
Ostatnio myślałam o tym, żeby Cię zapytać, jakie masz biurko, bo szlag mnie trafia od ciągłego siedzenia. A tu proszę, wpis idealnie na czas :)
Jee! Cieszę się, że się dobrze wstrzeliłam :D
W pracy mam biurka z blatem na poziomie chyba 60 cm, a w doku zrobione biurko (gruby blat z IKEA i 4 nogi) na poziomie 70 cm, wiem jakie te 10cm ma znaczenie. W doku siedzę wygodnie i piszę, w pracy kulę się nad klawiaturą.
No otóż to! A jeszcze jak dodać, że każdy z nas ma inny wzrost, to jedna wysokość biurka do siedzenia przrlez 8h dziennie wydaje się po prostu absurdalne
Też myślałem o zmianie trybu pracy, bo swego czasu sporo czasu spędzałem przy komputerze bez dłuższej przerwy. Gdyby nie to, że jeżdżę sporo na rowerze to mogłoby to skończyć źle.
W pracy mam wygodny fotel z kilkoma regulacjami ale nie szans abym mógł pracować na stojąco. W domu, który niebawem zacznę budować, z pewnością będzie regulowane biurko. W mieszkaniu też nieraz na stojąco pracowałem (dość wysoka “wyspa” w kuchni) i jest dużo większe skupienie.
Swoją drogą widziałem fotel w stylu siodła, które też mają zbawienny wpływ na kregosłup.
Dzięki za komentarz! Też widziałam te siodło-fotele, ale zupełnie szczerze powiem, że zabraklaklo mi odwagi, żeby na takim usiąść 😁