Wkurzasz mnie! Ja tu się skupiam, a Ty nie dość, że mi przerywasz, to jeszcze w taki sposób! Innym razem czekam na Twoją wiadomość od tygodnia, a Ty… I jeśli wydaje Ci się, że zapytanie mnie, czy tu jestem, to dobry pomysł, to się mylisz.

Pracuję zdalnie — komunikatory to nieodłączna część mojego życia, a jednak wciąż są sytuacje, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji. No więc… Dzisiaj powiem Ci, co robisz źle.

Hej, jesteś?

Mój osobisty numer jeden:

— Hej, jesteś?
— Nie, kurna. Świecę się na zielono, żeby Cię strollować

ZA KAŻDYM RAZEM mam ochotę właśnie tak odpowiedzieć. Serio. Wyobrażasz sobie wejść do kogoś do pokoju, spojrzeć na niego i zapytać: Hej, jesteś?

Dlaczego robisz to w Internecie? To dokładnie jak wtedy, kiedy Twoja siostra pyta w środku nocy: „Śpisz?”.

Masz może chwilkę?

Trochę inna forma właściwie tego samego pytania: „Masz może chwilkę?„.

Jak niby mam Ci odpowiedzieć? Jeśli mam czas, to oczywiście odpiszę: „Jasne, wal śmiało!”. Ale co jeśli tej chwilki nie mam?

Mam napisać: „Nie, nie mam”? Przecież i tak na bank odbierzesz to jako żart i przejdziesz do kolejnego pytania, nie?

A może mam udawać, że mnie nie ma? Oh wait… Przecież świecę na zielono. Tak więc… Niezależnie co odpowiem, i tak będzie źle.

Czyli co? Pasowałoby ciągle odpowiadać: „Dla ciebie zawsze!”.
Ale czy ładnie tak kłamać?

Co tam?

Pracuję w firmie międzynarodowej. Nie zapytać Amerykanina na komunikatorze: „Hey, how are you” to tak, jakby w Polsce nie odpowiedzieć sąsiadowi „Dzień dobry”.

Bardzo szybko nauczyłam się, że w takiej konwersacji absolutnie nikt nie oczekuje ode mnie sprawozdania z ostatniego weekendu, ani tym bardziej nie chce wiedzieć, jak naprawdę się czuję. „Fine thanks how are you?” wymówione bez znaków przestankowych, to właśnie ta magiczna formułka, która pozwala nam gładko przejść do biznesu.

Ale w życiu?

Ja jestem informatykiem. Może nie noszę flanelowej koszuli, ale czasami naprawdę mam problemy z rozróżnieniem, czy ktoś jest moim najlepszym przyjacielem, czy tylko czegoś ode mnie chce. Na studiach ukułam nawet specjalne pojęcie, które opisałam na blogu: Przyjaźń użytkowa.

Trudno mi wyczuć, czy „Hej, co u ciebie?” jest zagajeniem prawdziwej rozmowy i powinnam się cieszyć, że moi znajomi o mnie pamiętają i się o mnie troszczą, czy to tylko marna kalka językowa mająca popchnąć nasz interes do przodu…

Kot usiadł mi na Enterze

Nieodłączny motyw rozmów przez Internet: komunikator bzyczący jak ul pełen rozwścieczonych os.

Kanonadę powiadomień tłumaczę sobie futrzakiem siedzącym na Enterze. No bo jak inaczej wyjaśnić sytuację, w której mój rozmówca wysyła więcej wiadomości niż słów w przekazywanej wypowiedzi?

Pełne zdania są dla słabych.

Kwintesencja tego, jak nie korzystać z komunikatora

Prawo Murphy’ego mówi, że jeśli coś może pójść źle, to pójdzie. I tak… Od czasu do czasu trafia się kumulacja!

Jak nie korzystać z komunikatora
Kwintesencja: jak nie korzystać z komunikatora.
Głosu użyczył: Lodzermensch

Jak korzystać z komunikatora?

Żadna krytyka nie jest dobra, dopóki nie jest konstruktywna. Łatwo załapać, jak nie korzystać z komunikatora, ale czego ja właściwie oczekuję po takich rozmowach?

Nikt nie lubi marnować czasu. A już na pewno nikt nie lubi gierek słownych, które do niczego nie prowadzą. To jak korzystać z komunikatora?

Otóż: jak szczery, bezpośredni, dobrze wychowany człowiek.

Jeśli widzisz, że ktoś jest dostępny, to po prostu się przywitaj i zacznij rozmowę. Nie pytaj, czy jest, czy ma chwilę, ani czy przypadkiem nie przeszkadzasz. Jeśli ma czas, to od razu wejdzie w wir rozmowy. Jeśli go nie ma, to i tak tego nie przeczyta.

Pisz więc tak, żeby (ja już będzie) od razu zobaczył Twoje SENSOWNE pytanie i odpowiedział najszybciej jak to możliwe. W przeciwnym razie możesz liczyć co najwyżej na: „No teraz jestem” i co Ci po tym?

Zanim zapytasz: „Co u Ciebie?”, upewnij się, czy Cię to interesuje. Nie masz obowiązku zadawać tego pytania, więc jeśli już to robisz, to miej chociaż tyle przyzwoitości, żeby nie ignorować odpowiedzi. Ignorem co najwyżej sprawisz, że twój rozmówca poczuje się oszukany. On tu się zwierza/chwali/przyjaźni, a Ty mu: „Dobra, dobra, to teraz zrób mi przysługę”.

I jak myślisz? Zrobi?

Co Ciebie wkurza?

Zastanawiam się, czy ja jestem wyjątkowo przewrażliwiona, czy Ty też to widzisz i możesz nawet poszerzyć listę punktów: jak nie korzystać z komunikatora?