Zjeść tego piernika, czy go nie zjeść? Oto jest przeświąteczne pytanie, kiedy wiesz, że cały rok trzymasz się diety i nagle przychodzi czas obżarstwa. Jak utrzymać dietę w święta? Jak nie zaprzepaścić godzin stania nad garami i milionów złotych monet wydanych na dietetyka?
Mam na to kilka złotych sposobów, które w moim przypadku działają bezbłędnie!
Skróć święta
Po pierwsze i najbardziej fundamentalne: odpowiedz sobie na bardzo ale to bardzo ważne pytanie: Ile trwają święta?
Wigilię, pierwszy dzień świąt i drugi dzień świąt. Albo: Niedzielę i Poniedziałek Wielkanocny. Albo: pierwszy i trzeci maja. I choćby nie wiem jak się starać: nie ma zerowego, czwartego i piątego dnia świąt. Nie ma.
Nie ma więc też usprawiedliwienia na obżeranie się i leżenie na kanapie przez cały tydzień. Ba! Dni dookoła świąt wręcz proszą się o to, żeby zrobić z nich czas detoksu i przygotowań na trawienny wysiłek.
Rusz się!
Możesz spędzić cały dzień na kanapie. Po świątecznych porządkach i przygotowaniach po prostu ci się należy. Ale poza tym jednym dniem… Rusz się! Idź na spacer, zorganizuj bitwę na śnieżki, wyprowadź psa, znajdź w lesie najbardziej świąteczną skrzynkę ever, idź podziwiać miejskie świąteczne światełka i choinki.
Po prostu zaplanuj na święta jakiś bardziej zaawansowany ruch niż trasa między dużym pokojem a lodówką.
A może by tak iść do babci na piechotę zamiast jechać samochodem? 5 km to nie jest dystans niemożliwy. To jest godzina spaceru. W nagrodę na miejscu możesz się napić grzanego wina z mandarynkami.
Podrasuj świąteczne potrawy
Wymieszaj majonez z jogurtem naturalnym. Do tradycyjnej sałatki ziemniaczanej wrzuć więcej marchewki i ogórka kiszonego niż ziemniaków. Zrób sernik z ksylitolem zamiast cukru. Ozdób pierniki gorzką czekoladą.
Obedrzyj świąteczne dania z kalorii, jak tylko się da, ale… Nie oszukuj się, że kutia bez miodu będzie dobra, więc nie przesadzaj. Nie chcesz sobie przecież kompletnie zepsuć tych świąt.
Jeśli jedziesz na święta do rodziny i nie masz wpływu na wszystkie potrawy, to przygotuj chociaż jedną w wersji super dietetycznej. To ona będzie ratować Twoje sumienie, w kwestii dzisiejszego zdrowego jedzenia.
Zadbaj o własne przekąski
Bardzo staram się utrzymać dietę w święta, więc tak jak poradziła moja dietetyk: nadal jem 5 posiłków dziennie, w tym 2 przekąski. Przy takiej okazji, pojawia się wyjątkowo kusząca wizja, żeby obydwie zamienić na ciastki z lukrem. Ale nie! Przekąski to fantastyczna możliwość, żeby uzupełnić porcję białka serkiem wiejskim, albo porcję warzyw surową sałatką (bez majonezu!).
I nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie w domu podczas świąt nie ma lodówce zbyt wiele zdrowych rzeczy, więc przed świętami pamiętaj o uzupełnieniu zdrowych zapasów, bo inaczej skończysz z pierniczkiem i poczuciem winy na podwieczorek.
Jedz mniejsze porcje
Nie wpadaj na głupi pomysł niejedzenia niczego przez cały dzień, żeby potem wieczorem pochłonąć cały stół razem z krzesłami. Zjedz wszystkie posiłki, łącznie z rozkładowymi przekąskami, ale pomniejsz trochę porcje. Dzięki temu nie będziesz głodować przez cały dzień i nie dostaniesz małpiego rozumu przy świątecznej kolacji.
Rezerwa kalorii na pewno się przyda, ale… Pamiętaj, że ta rezerwa nie jest nieskończona. Nie możesz psuć sobie świętowania przez niedotykanie wszystkich tych pachnących cudowności, ale nie oznacza to też, że możesz wciągnąć całą michę uszek i jeszcze dopchnąć połową blachy makowca „bo są święta”.
Na samej rodzinnej kolacji też nałóż sobie na talerz połowę tego co zawsze.
Spróbuj wszystkiego najświąteczniejszego
Święta pachną przyprawą korzenną, miodem i mandarynkami. Nie wyobrażam sobie pierwszego dnia świąt bez słonego bigosu i chrupiącego chleba mojej mamy. Nie przejdę obojętnie obok grzybowych pierogów babci. I nie odmówię różowiutkiej szynki od taty.
Ale… Nie dotykam sklepowych wędlin, paczkowanych ciastek i słodzonych napojów. Tymi mogę się truć przez cały rok i kompletnie bez sensu byłoby marnować na nie moje ograniczone kalorie, kiedy dookoła jest tyle świątecznych specjałów.
Zrób to samo. Sprawdź, co naprawdę jest smakiem świąt i tego się trzymaj. Nie ma najmniejszego sensu dopychać się cukierkami, które zawsze znajdziesz w każdym markecie. Lepiej zjeść wszystko to, czego przez resztę roku po prostu nie ma na stole i za czym będziesz tęsknić do następnego grudnia.
Oszukaj ciotkę
„No ale zjedz serniczek”, „No co masz taki pusty talerz? Przecież nic nie zjadłaś”, „Jeszcze nie próbowałaś śledzika, wujek sam robił, no spróbuj!”. Znasz to?
A! I mój absolutny faworyt: szantaż emocjonalny na polską kobietę: „Ja się naszykowałam, a ty nic nie chcesz!”.
I co? Teraz czujesz podwójne wyrzuty sumienia, nie? Zaprzepaściłaś całą swoją dietę makowcem z lukrem i w dodatku wpędzasz ciotkę w depresję.
Niemożliwa sytuacja, a jednak w zeszłym roku spłynęło na mnie olśnienie! Ktoś już wymyślił niezawodny sposób na każdy imprezowy szantaż.
Mój dziadek. Mój dziadek jest mistrzem rodzinnych zjazdów. Najpierw zjada to, na co naprawdę ma ochotę, a potem nakłada na swój talerz wszystkiego po trochu – tak, śledzik wujka leży obok serniczka ciotki. Nikt nie może mu zarzucić, że ma przed sobą pusty talerz. Nikt nie ma szans zasugerować, że czegoś nie spróbował. A dziadek? Do końca spotkania coś tam może jeszcze dzióbnie, ale generalnie jego talerz zawsze trzeba opróżniać prosto do kosza.
Marnowanie jedzenia? Na pewno! Ale ileż dziadek jest zdrowszy fizycznie i psychicznie.
Lepiej, żeby kawałek ciasta i dwa kawałki kiełbasy poleciały do kosza, niż gdyby miało się to stać z miesiącami Twoich treningów i liczenia kalorii.
Odpuść i nie myśl tylko o tym, jak utrzymać dietę w święta
I na koniec… Odpuść. Są święta.
Bigos w połączeniu z makowcem tylko teraz smakuje tak dobrze.
Robisz już wszystko, co w Twojej mocy, żeby utrzymać dietę w święta. Starasz się jak możesz, żeby było zdrowo i „tak jak zawsze”. Tyle, że w święta nie jest i nie powinno być tak jak zawsze. Dwa dni pyszności i cieszenia się życiem nie zaprzepaszczą wszystkich Twoich wyników. Nie miej wyrzutów sumienia przy każdym uszku i każdym pierożku.
Ciesz się świętami i uśmiechaj do zapachu pomarańczy z goździkami i pierników na choince.
Wszystkiego najświąteczniejszego!
Skomentuj:
Święte słowa. Tez mam taki dylemat ale … po nowym roku od nowa dieta kolarska:)
W diecie kolarskiej to chyba trzeba się spinać, żeby nie zniknąć za szybko, a nie żeby nie przytyć :D
Dodałabym do tego nałożenie sobie wszystkiego po łyżce :) No nie na raz, ale po kolei :) Śmiesznie małe porcje do spróbowania i do samego końca ma sie miejsce w brzuszku i czyste sumienie :)