Kojarzysz ten kiczowaty nakręcany licznik kuchenny w kształcie pomidora? Wiesz, że kogoś kiedyś olśniło, że może się przydać do czegoś więcej niż gotowania jajek na miękko? Metoda Pomodoro prosto z kuchni przeniosła się na pulpity komputerów. Praca interwałowa podobno działa i znacząco podnosi efektywność pracy. Z czym to się je?
Co to jest pomodoro?
A właściwie: czym jest technika pomodoro? Technika pomodoro przewiduje pracę w interwałach. Założenie jest takie, że człowiekowi kiepsko idzie długie utrzymywanie stanu skupienia, więc trzeba wycisnąć tyle ile się da, a potem odpuścić. Zgodnie ze sztuką pomodoro przewiduje, że jesteś w stanie się skupić przez 25 minut, a potem potrzebujesz 5 minut przerwy na pierdoły.
W moim przypadku… zupełnie się to nie sprawdza. Odkryłam, że jeśli mam zabrać się za zadanie, które jest z założenia idiotyczne, to moim absolutnym maksimum skupienia jest 20 minut – potem zjada mnie frustracja i muszę iść zrobić 7 przysiadów. Jeśli zaś mam na horyzoncie coś fajnego do zrobienia, to puszczam timer i 2 godziny później przypominam sobie, że powinnam była zrobić już 4 przerwy. Tak więc świetnie dla mnie, że pomodoro można dostosowywać do swoich potrzeb i przestawiać timer jak się chce. Żadnych 25 minutowych ortodoksji.
Czy technika pomodoro jest, więc dla każdego?
Zaskakująco… Tak. Nie każdy musi z niej ortodoksyjnie korzystać, ale warto spróbować. U mnie działa w przypadku tych najnudniejszych zadań, a w czasie tych superciekawych pozwala mi odłożyć na bok wszystkie: „To jeszcze kawka i zabieram się do roboty” i po prostu zabrać się do roboty. To, że nie robię tych 5 minutowych przerw, albo że czekam na nie jak na zbawienie nie ma wielkiego znaczenia w świetle tego, że metoda pomodoro przynosi mi pozytywne efekty nawet w tak pokręconej formie. Pomyśl ile Tobie może przynieść korzyści jeśli zdobędziesz się na więcej dyscypliny niż ja. ????
Pomodoro w służbie silnej woli
Z wpisu o Jednej Rzeczy już wiesz, że silna wola jest dobrem ograniczonym. Jak pomidorek z podziałką czasu miałby ratować twoje zasoby silnej woli?
Po pierwsze niejednokrokrotnie umowa z samym sobą wystarczy, żeby robić dokładnie to co do Ciebie w tej chwili należy. Trochę głupio się oszukiwać, że pracuję jak właśnie przeglądam fejsa…
Po drugie z metod medytacyjnych wiem, że myśli i rozpraszacze będą przychodzić choćby nie wiem co – siłą jest je ignorować. W kilkuminutowej medytacji moim absolutnie jedynym zadaniem jest skupić się na oddechu, a więc KAŻDA inna akcja i KAŻDA inna myśl jest czymś, co powinnam od siebie odsunąć i wrócić do oddechu. Nietrudno się zorientować, co jest rozpraszaczem, a co faktycznym zadaniem, no nie?
Podczas prawdziwej pracy, czasami trudno określić, które myśli i ruchy niosą mnie w stronę końca zadania, a które są totalnymi rozpraszaczami, bo powiadomienie, bo mail, bo strona wolno się wczytuje – pyk! lądujesz w skrzynce meilowej albo na fejsie. Na szczęście tykający licznik w rogu ekranu bardzo skutecznie przypomina, że to nie jest czas na tę: „jeszcze tylko chwileczkę” na fejsie. Nazwa zadania świecącego obok licznika jest zdecydowanie inna.
Aplikacje do Pomodoro
Oczywiście możesz nakręcić pomidorka do gotowania jajek i umierać na zawał przy każdym kolejnym donośnym dzwonie tego niepozornego maleństwa, ale… Są lepsze sposoby.
Marinara
Rozszerzenie do Chrome (inne przeglądarki pewnie też ją mają). Robi dokładnie to co powinna:
- Odmierza czas
- Wydaje dźwięki na zakończenie interwału
- Zbiera statystyki pracy
Be Focused
Ja nie zawsze pracuję w przeglądarce i jakoś większą presję czuję jak timer pokazuje nie tylko minuty (jak Marinara), ale też sekundy, więc… Na moim desktopie zawitała aplikacja: Be Focused.
Ta konkretna aplikacja jest na OSX, ale jestem pewna, że na Windows znajdzie się jakiś godny odpowiednik.
W zasadzie robi wszystko to co Marinara. Główną różnicą jest to, że licznik zawsze świeci w trayu niezależnie od tego, czy teraz pracuję w przeglądarce, czy gdzieś indziej.
Forest
I… Moje największe odkrycie miesiąca: Forest.
Forest jest apką na smartfona. Działa i na Androidzie i na iOS (choć na tym drugim jest podobno płatna). Lasek jest aplikacją bajecznie prostą i łączy w sobie kilka rzeczy:
- Interwałową pracę w stylu pomodoro
- Odcinanie od rozpraszaczy
- Dźwięki do pracy
- Grywalizację
Jak? Otóż w aplikacji Forest sadzisz drzewko albo krzaczek – w zależności od tego na ile ustawiasz swoją sesję skupienia. Aplikacja otwiera się w trybie pełnoekranowym i za każdym razem, kiedy odblokujesz telefon na pierwszym planie widzisz rosnące drzewko. Dodatkowo możesz zaserwować sobie dźwięki deszczu w lesie – drzewko lepiej rośnie, a Ty łatwiej się skupiasz. Czy jest cokolwiek, co mogłoby Ci skuteczniej przypomnieć, że to nie czas na instagrama?
Kiedy już Twoje drzewko dorośnie, ustawia się na grządce w Twoim osobistym lesie.
A co się dzieje, kiedy próbujesz przerwać dojrzewanie? Po pierwsze aplikacja pyta, czy naprawdę chcesz zamordować to słodziaszne drzewko (No chcesz?!), a po drugie jak już zrezygnujesz, to w twoim lesie stoją brzydkie wysuszone drzewa.
No czy nie uroczo? ????
Więcej narzędzi pchających pracę do przodu?
Chcesz poznać więcej narzędzi, które pozwalają skończyć robotę szybciej i pójść żyć gdzieś indziej? Są co najmniej dwa sposoby.
- Zapisz się mojego newslettera i zdobądź dostęp do nagrania z webinaru i listy narzędzi poprawiających efektywność pracy przy komputerze. Zapisz się tutaj
- Przyjdź w sobotę na mój wykład na WordCamp Poznań. Jeszcze możesz kupić bilety na konferencję. Będę opowiadać o narzędziach, które bardzo bardzo się przydają podczas pracy zdalnej. Będziesz?
Skomentuj:
Bardzo ciekawy artykuł. Jeszcze nie miałem styczności z tą techniką pracy. Przypomina mi się szkoła, gdzie po 45 minutach nauki była przerwa. Wygląda na to, że lekcje były zbyt długie…
Myślałem, że to tylko ze mną coś nie tak, bo czasami 15 minut nie mogłem przepracować bez zajrzenia na ulubione rozpraszacze. Dzisiaj wpadłem na Twojego bloga i artykuł o pomodoro. Przetestowałem od razu w ramach walki z prokrastynacją ;) Muszę przyznać, że efekty są więcej niż niezłe. To dopiero pierwszy dzień, ale jest bardzo fajnie. Aż człowiek nabiera wiary w siebie :) Gratuluję ciekawego bloga