See Bloggers 2018 – byłam na największej influencerskiej konferencji w tej części globu. W ciągu weekendu 23-24 czerwca 2018 Łódź zobaczyła więcej bloggerów, youtuberów, facebookowców i instagramerów niż przez całe swoje dotychczasowe istnienie. Jak było na See Bloggers 2018?
Miejsce na See Bloggers 2018
Impreza odbyła się w EC1 w Łodzi. Mieszkam w Łodzi od kilku ładnych lat i zabijcie mnie, ale nie miałam pojęcia, że EC1 nadaje się do zorganizowania konferencji na 2000 osób. Ba! Okazało się, że nadaje się nawet do zorganizowania afterparty na grube setki osób.
Tymczasowe ścianki i wybudowana ogromna scena pokazały, że hale dawnej elektrociepłowni jak najbardziej nadają się do zorganizowania rewelacyjnej przestrzeni konferencyjnej. Industrialne klimaty mieszające się z nowoczesnym przekazem budek sponsorskich były fantastycznym tłem do miliona Instagramowych relacji z See Bloggers ????
Przesłanie See Bloggers
Tworzenie z pasji, czy dla pieniędzy? Czy bycie influencerem i twórcą to to samo? Czy możesz nazywać siebie influencerem dopiero wtedy, kiedy zaczynają do Twoich drzwi pukać kurierzy z Darami Losu? Co w tworzeniu w internecie jest ważniejsze: zarabianie na chleb, czy wiara we własną misję i trzymacie się przesłania?
Milion paneli i dyskusji na te właśnie tematy przewijało się przez scenę główną i kuluary. To jak? Co jest ważniejsze: kasa, czy pasja?
Merytoryka See Bloggers
No i tutaj ten… Brak. Ja wiem, że były warsztaty i TRZEBA BYŁO SIĘ ZAPISAĆ! No ale… Jakkolwiek może to wyglądać z zewnątrz: moje życie nie obraca się wokół webinarów, mailingów i zapisów na jedno z 30 miejsc na warsztaty (przypomnę, że konferencja organizowana była na osób dwa tysiące), więc… Jak ja sobie w piątek rano przypomniałam, że w czwartek o 20 odbywały się zapisy na warsztaty, to o wolnych miejscach można już było zapomnieć.
Dla mnie warsztaty na See Bloggers były jak wspomnienie przegranej z USOSem. Tym samym ominęła mnie prawdopodobnie cała merytoryka tego wydarzenia. Naprawdę wolałabym z głównej sceny usłyszeć więcej podpowiedzi, porad i prawdziwych case studies od Prawdziwych Influencerów™. Zawsze wydawało mi się, że wystąpienia na konferencjach są po to, żeby dzielić się doświadczeniami, wyciągać wnioski z sukcesów i porażek innych ludzi i inspirować się do głębszych przemyśleń.
Tymczasem z głównej sceny See Bloggers można było usłyszeć w większości: „Ja tworzę z pasji! A ja lubię mieć co do garnka włożyć!”, „Nie wiem, czy mogę się nazwać influencerką, bo oferty współprac dopiero zaczynają do mnie spływać”, „Ja po prostu jestem sobą.”
Jeśli chodzi o inspirację do rozwoju i ścieżkę wielkich influencerów, którą dobrze byłoby podążać, to właściwie jedyną radą jaka mogła człowiekowi zapaść w pamięć było: „Załóż konto na Instagramie/YT/bloga 10 lat temu, a potem wszystko samo się potoczy”. Dziwnym trafem nikt nic specjalnego nie robi, nikt nie ma żadnej strategii, wszyscy tylko piszą i postują zdjęcia z naturalną gracją i prosto z serca.
…
Najlepsze wystąpienie na See Bloggers
Światełkiem w tunelu, gwiazdą na niebie i promykiem nadziei w tej atmosferze samopojawiającego się sukcesu było wystąpienie Elizy Wydrych, lepiej znanej jako Fashionelka lub po prostu Elajza.
Prezentacja Elajzy zaczyna się w 59 minucie.
Byłam na tej prezentacji od początku do końca i z jednej strony miałam ochotę bić brawo na stojąco po każdym kolejnym słowie, a z drugiej nie mogłam uwierzyć, że doszliśmy do takiego punktu w blogosferze, że o takich rzeczach w ogóle trzeba mówić na głos.
Będzie po dziadkowemu, ale… Kiedyś blogger był synonimem kogoś niezależnego, szczerego i nieograniczonego przez widzimisię redaktora naczelnego. Dzisiaj Eliza musi wychodzić na scenę i głośno mówić: Przestańcie się sprzedawać, bo chamska reklama na blogach podważa naszą wiarygodność.
Jej prezentacja natchnęła mnie ogromną mocą do robienia swojego, bo niewiele się zmieniło od czasów, kiedy na blogu napisałam pierwsze słowo. Blogger to nadal przede wszystkim niezależna opinia, a blogosfera to nadal wymiana doświadczeń i budowanie światopoglądu opartego na wielu punktach widzenia. Bez niezdrowej konkurencji, wyścigu o mityczne UU i uzależniania swojego finansowego bytu od kapryśnych marek.
Mikrobloggerek na See Bloggers
Czy więc nie będąc na szczycie blogowego świecznika można było w ogóle cokolwiek wynieść dla siebie z See Bloggers? TAK. Może nie wszystkie wystąpienia były porywające, ale to co w konferencjach najważniejsze, czyli networking działało tam bardzo dobrze.
O networkingu i jego najważniejszej roli na konferencjach pisałam już w kilku wpisach:
Specjalna strefa do pogryzania chipsów i gadania na przeróżne tematy świetnie się sprawdziła. Afterparty też sprzyjało nawiązywaniu nowych znajomości i odświeżaniu tych trochę starszych. Ja jednak zostanę przy byciu fanką imprez bardziej kameralnych, bo… Moim zdaniem najlepszą networkingową nie-częścią See Bloggers był Zlot Interaktywnych organizowany przez Olę Gościniak. Dużo bardziej niż: „O miło Cię widzieć! Co u ciebie?” cenię sobie długie rozmowy przy drinku i przeskakiwanie z tematu na temat w gronie ludzi o podobnych zainteresowaniach.
Pewnie dlatego już zawsze będę ciepło myśleć o uczestnictwie w WordCampach i spotkaniach organizowanych przez poszczególnych youtuberów i blogerów. Spotykamy się tam doskonale wiedząc jaki jest nasz wspólny mianownik i dlaczego tam jesteśmy. Zdecydowanie bardziej niż ogólny lans cenię sobie możliwość wymiany doświadczeń, a Ty?
Skomentuj:
Cześć Kasia, ja właśnie w tym roku się nie wybrałam na See, bo byłam w tamtym roku rozczarowana meteorytyką i tutaj uwaga meteorytyką warsztatów… o wystąpieniach na scenie głównej nawet nie wspomnę… Poznańska konferencja blogerska w 2017 zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie i dlatego pojechałam na See w 2017, a tam tylko poznani ludzie byli wartością. Często się mówi, że na konferencję się jedzie po jedno zdanie, z See 2017 nie przywiozłam ani jednego. W tym roku obejrzałam jednak wystąpienie Fashionelki i mam bardzo mieszane uczucia, ponieważ jak dla mnie mówiła oczywiste w dzisiejszej blogosferze rzeczy (ale możliwe, że nie wiem jak jest naprawdę) z drugiej strony nie do końca podobało mi się jej bardzo surowe ocenianie osób, które może teraz są tam gdzie ona była te 3 lata temu (ten fragment jak powiedziała koleżance z agencji, że klient się nie musi już zastanawiać, bo jeśli się zastanawia między nią a blogerką X to ona z nim nie ma o czym rozmawiać). Klient pewnie nie wgłębiał się w tajniki działalności poszczególnych blogerek, po prostu lubi jedną i drugą. Trochę nie rozumiałam co przywołanie tej sytuacji miało wnieść? Nie będę pisać co wtedy sobie pomyślałam, bo nie chciałabym wyjść na hejtera Elizy :) Pewnie chciała ludzi przestrzeć (tych, którzy tego nie wiedzą) żeby nie szli jej drogą, ale czasem ludzie muszą się nauczyć na własnej dupce i nie krytykowałabym ich za to, niech da im szanse za 2 lata wygłosić ich prezentację o tym jak się przejechali na See :) Takie mam przemyślenia. Na koniec pozwolę sobie jeszcze zacytować mojego (niezwiązanego z blogosfera męża): „Jak ktoś zarabiał 150 tys. na blogu na miesiąc mógł… Czytaj więcej »
Też zwróciłam uwagę na ten fragment i faktycznie był nienajlepszą częścią wypowiedzi. Można było różnie interpretować. Zabrzmiał trochę foszaście, że jak nie jestem jedyna najlepsza i najwspanialsza, to foch! nie chcę z wami współpracować, ale z drugiej strony można zinterpretować tak, że jak im jest obojętne z kim będą pracować, to po co ja mam z siebie robić „którykolwiek” słup ogłoszeniowy.
Komentarz o zaoszczędzeniu też trafny, chociaż równie trafne jest stwierdzenie: „Znajdź sobie pracę!”. Niezależność finansowa zawsze poprawia jakość decyzji – te w końcu lepiej się podejmuje BEZ noża na gardle ;)
Bardzo Ci dziękuję za komentarz i upewnienie mnie, że nie jestem totalną kosmitką w kwestii wymagań merytorycznych na konferencjach :D
Właściwie nic dodać nic ująć. :-) Bardzo podobne wrażenia z SB – zdaje się – 2015. Poziom warsztatów dramatyczny – fotografia z Nikonem polegała na tym, że pan pokazał slajdy ze swoimi zdjęciami przez półtorej godziny, a potem rozdano nikony „żebyśmy se popstrykali”.
@ZnaniBlogerzy: abstrahując od tego, że „łatwo się moralizuje mając 1,5 mln followersów” – mało kto zauważa inną rzecz. Kominki, Fashionelki itd zaczynali w ZUPEŁNIE innych czasach. Czasach, kiedy po prostu działało nieco co innego, była inna konkurencja etc. Słyszałem gdzieś super-radę: powinieneś wzorować się na kimś, kto jest 1-2 kroki do przodu, a nie 3 kilometry, bo jego perspekrywa jest już zbyt oderwana od twojej rzeczywistości.
@Igor Dziękuję za komentarz! :)
Usłyszałam też gdzieś, że biografie wielkich ludzi warto czytać od początku, co przede wszystkim znaczy: nie wdrażać ich kroków z TERAZ tylko z tej drogi, która doprowadziła ich do tego „teraz”.
Mnóstwo fantastycznych rzeczy o takim podejściu można usłyszeć od Michała Sadowskiego na jego prezentacjach, a w sieci np. w podkaście Miachała Szafrańskiego.
Po tych dziesięciu latach to chyba powinno wprowadzić się rozdział blogów na komercyjne i niekomercyjne. Influencerzy przyrównani do blogerów. Ja chyba wciąż żyje ponad dekadę temu i w głowie mi się to nie mieści. A kiedyś na bloga mówiło się internetowy dziennik. Ile dziś z web loga w blogu?
Nie jestem jakąś wielką fanką blogów o wszystkim (czyli takich, które ongiś były znaczącą większością wszystkich blogów), ale blogi, w których wszystkie wpisy są sponsorowane to też dramat. Sama po sobie widzę, że 10 razy się zastanowię zanim napiszę recenzję jakiegokolwiek sprzętu, czy oprogramowania, bo już widzę te kwaśne myśli w rodzaju: „O matko! Ta też się sprzedała!” mimo, że żadnej sprzedaży tam nie będzie. Wiarygodność blogosfery spadła i z tym nie ma co dyskutować, ale dobrze byłoby ją odzyskać i do tego takie wystąpienia jak to Elajzy mogę się przyczynić :D