Syndrom oszusta, czy syndrom eksperta? Który z nich skuteczniej powstrzymuje cię przed ruszeniem do przodu? Co to właściwie jest syndrom eksperta? Dowiesz się jak go rozpoznać i nie dać mu przejąć nad tobą kontroli.
Linki w tym odcinku
A jeśli wolisz czytać, to częstuj się automatyczną transkrypcją odcinka: #16 – Syndrom oszusta, czy syndrom eksperta?
Syndrom oszusta czy syndrom eksperta
[0:00] Syndrom oszusta, czy syndrom eksperta? Który z nich skuteczniej sprawił, że na 3 lata przestałam nagrywać podcasty?
[0:09] Cześć! Dzień dobry! Witam Cię serdecznie w kolejnym odcinku podcastu Jak nie zdziczeć w domu.
Ja nazywam się Katarzyna Janowska, a Ty dowiesz się z tego odcinka, jak można się skutecznie zablokować twórczo i zawodowo, balansując na granicy syndromu oszusta i syndromu eksperta.
Oraz co możesz zrobić, żeby wydostać się z takiego impasu.
[0:33] Zacznijmy może od tego, o co mi chodzi z tymi syndromami...
Syndrom oszusta
O syndromie oszusta pewnie zdarzyło Ci się już kiedyś słyszeć, bo całkiem sporo materiałów na ten temat powstało. W ostatnich czasach widziałam tysiąc artykułów i podcastów.
Ale, żebyśmy mieli wszystko po kolei, syndrom oszusta to takie zjawisko psychologiczne, które polega na braku wiary w siebie.
Wydaje nam się, że niezależnie od tego, co osiągnęliśmy i gdzie jesteśmy w życiu, to wszystko udało nam się jakoś tak fuksem, przez przypadek i w ogóle nie powinniśmy być w tym miejscu, w którym jesteśmy.
I kiedy ktoś nas chwali, że jesteśmy super ekspertami, specjalistami w tym, co robimy i dostajemy kolejne awanse i wspinamy się po tej drabinie kariery, to to wszystko jest oszustwo, że my nie wierzymy w to, że jesteśmy w tym miejscu.
Nie wierzymy w to, że jesteśmy tym ekspertem, że całe to nasze życiowe doświadczenie jest w ogóle cokolwiek warte i że zaraz ktoś się zorientuje.
[1:39] To jest takie życie w ciągłym strachu, że ktoś odkryje, że jesteśmy nie w tym miejscu, w którym powinniśmy być, że nie tylko nas ośmieszą, że nie jesteśmy tak mądrzy jak się kreujemy, że nasze życie nie jest tak wspaniałe jak pokazujemy na Instagramie, ale…
Ale że dostaniemy jakieś przeciwieństwo awansu, że nas po prostu zrzucą z tej korporacyjnej drabiny z powrotem na stanowisko juniora i stamtąd już nie będzie powrotu.
Albo co gorsza, szef się zorientuje, że przez wszystkie lata pracy w tej firmie totalnie oszukiwaliśmy, nie robiliśmy nic wartościowego i po prostu nas wyrąbie.
Wyrąbię nas za totalne kłamstwo. Od trzech lat, co roku kolejny awans i kolejne stanowisko i kolejna podwyżka, a przecież nam się to w ogóle nie należy.
Nie? No.
Syndrom oszusta w pracy
[2:41] Na przykład ja w mojej poprzedniej pracy doświadczyłam syndromu oszusta bardzo, bardzo boleśnie w momencie, kiedy przyszło mi zatrudniać ludzi do mojego zespołu.
Byłam liderką tego zespołu, co już było dla mnie bardzo wielkim wyróżnieniem i ja wiedziałam, że doskonale robię swoją robotę.
Wszyscy dookoła mnie chwalili i mówili, że są super zmotywowani i wiedzą co robić, ich praca jest wspaniale poukładana, a mnie jak przyszło zatrudniać kolejną osobę do zespołu i przeglądałam CV tych wszystkich osób, które zgłaszają się do naszej firmy, to czułam, że o Boże, o Boże, o Boże, ja nie mogę tej osoby zatrudnić przecież jak ja kogoś takiego zatrudnię to właśnie ta osoba odkryje, że ja jestem w ogóle na złym miejscu, że to przez przypadek wylądowałam na tym stanowisku, że ja nie mam takiego doświadczenia jak oni, że pracują w branży od 15 lat i oni po prostu jak tylko zaczną pracować w tej firmie to natychmiast pobiegną do szefa i powiedzą, że ja się po prostu do niczego nie nadaję i jak to się w ogóle wydarzyło, że zostałam przyjęta do tej firmy, a już i w ogóle co tu się od Janie Pawliło, że ja zajmuję stanowisko liderki.
Przecież to jest jakaś pomyłka, to jest oszustwo.
[3:59] Na szczęście przeglądanie CV nie kończy się na przeglądaniu CV, potem następują rozmowy kwalifikacyjne.
I właśnie podczas tych rozmów kwalifikacyjnych niejednokrotnie odkryłam, że te CV to chyba nie do końca są prawdziwe.
Że tam chyba jednak ktoś naprawdę oszukał. Albo, że fajnie wygląda na papierze jakieś doświadczenie, a potem jak rozmawia się z osobami, to nie mają nawet połowy tych kompetencji, które są potrzebne na stanowisku, na które się zgłaszają.
Niejednokrotnie okazywało się, że ktoś tylko napisał, że robił bardzo dużo badań UX-owych albo, że prototypował bardzo zaawansowane systemy, albo, że robił straszliwie dużo testów z użytkownikami i ma to w małym palcu.
Ale kiedy przyszło tej osobie wymienić chociaż jedno ulubione narzędzie pracy.
[4:53] To okazywało się, że nie potrafili wymienić żadnego, nawet tych, które są po prostu standardem w branży.
I to sprawiało, że ja przestawałam się czuć jak oszustka, bo ja bym potrafiła odpowiedzieć na każde z tych pytań, i w dodatku większość z nich potraktowałabym jako całkiem przyjemne rozpoczęcie do takiej przyjacielskiej rozmowy przy branżowym piwie.
Ja nigdy nie zadawałam podchwytliwych pytań w rodzaju ile jest fortepianów w San Francisco.
Ja naprawdę zadawałam pytania w rodzaju jakie jest Twoje ulubione narzędzie, z którego korzystasz na co dzień w pracy i ludzie nie potrafili na to odpowiedzieć.
I to był moment, kiedy w pracy wyleczyłam się z syndromu oszusta.
Syndrom eksperta
[5:40] A ten drugi syndrom, o którym wspominałam? Syndrom eksperta? Co to?
To trochę mniej znane pojęcie. I zresztą jak szukałam w internecie definicji, żeby sprawdzić, czy może istnieje jakaś oficjalna, to odkryłam, że w zasadzie jest ich kilka.
Więc czuję się w obowiązku wyjaśnić, o co mi chodzi w tym odcinku.
Ale żeby wyjaśnić sam syndrom eksperta, muszę zacząć od rozrysowania głosem efektu Dunninga-Krugera.
Mam nadzieję, że dobrze czytam te nazwiska, a jeśli nie, to liczę na to, że panowie mi wybaczą.
Otóż efekt ten dotyczy zależności naszej eksperckiej samooceny od poziomu naszej wiedzy.
Nazywa się go też krzywą uczenia się.
I wierzcie mi, ta zależność bynajmniej nie jest liniowa.
Krzywa uczenia się — Poziom zero
[6:30] Wykres oczywiście zaczyna się od zera. na linii pionowej mamy poziom naszej eksperckiej samooceny, czy też pewności siebie, a na linii poziomej poziom naszej wiedzy.
W zerze jesteśmy w sytuacji, w której absolutnie nic nie wiem w danym temacie, no i co naturalne zupełnie nie uważam się za eksperta.
Krzywa uczenia się — Szczyt głupoty
Jednak kiedy tylko liźniemy jakiejś wiedzy, to natychmiast nasza samoocena eksperckości wskazuje na ultra wysokie poziomy.
Poziomy. Panowie nazwali to Peak of Mount Stupid, co na polski całkiem trafnie można by przetłumaczyć jako Szczyt Głupoty.
Krzywa uczenia się — Dolina rozpaczy
[7:10] Kiedy uczymy się dalej i zdobywamy więcej wiedzy, zaskakująco nasza pewność siebie w temacie spada i to niemal do zera.
Autorzy nazwali to miejsce na wykresie Valley of Despair, co na polski chyba najlepiej byłoby przetłumaczyć jako Wiem, że Nic Nie Wiem.
Krzywa uczenia się — Wzrost i mistrzowstwo
Jeśli w tym miejscu się nie poddamy i postanowimy zgłębiać temat, czytać książki, zdobywać doświadczenie, to nasza pewność siebie i samoocena w kwestii bycia ekspertem nieśmiało rosną.
By dopiero po latach nauki i własnych eksperymentów osiągnąć stabilizację i podobny poziom samooceny jak ten z samych początków, kiedy z naszą wiedzą byliśmy na szczycie głupoty, a nie tak jak dzisiaj wśród znanych guru tego tematu.
[7:58] Może omówię pierwsze trzy stadia dokładniej.
Stadium szczyt głupoty — przykłady z życia
Pierwszy to Peak of Mount Stupid, czyli Szczyt Głupoty.
To jest ten moment, kiedy mało co wiem, ale nawet nie mam pojęcia, że mało wiem.
Bo skończony kurs na Udemy i przesłuchany podcast tak mnie zainspirowały, że pozostaje już tylko działać i nauczać.
Bo przecież dotarcie do tego oświecenia było tak proste. To było pięć kroków do, trzy sposoby na, hmm, może jakieś konkretne przykłady zachowań osób w tym stadium uczenia się?
Na pewno trafiliście na takie.
[8:36] Pierwszy, trochę bardziej abstrakcyjny, ale bardzo często się na niego napotykam.
Zostańmy na Instagramie.
Tutaj mamy do czynienia z bardzo wieloma guru na temat bardzo wielu różnych tematów.
I tym, na które napotykam się ostatnio najczęściej, to są ci specjaliści od marketingu afiliacyjnego.
To są wszyscy ci, którzy obejrzeli filmik, kupili kurs za 7 dolarów i teraz oni już wszystko wiedzą na temat afiliacji.
Już nie trzeba im mówić nic więcej i teraz jedyne, co musisz zrobić, to obejrzeć ich Reelsa, zaobserwować ich kanał i tak samo jak oni kupić ten kurs za 7 dolarów i zostaniesz milionerem.
No i to jest jedyna afiliacja, jaką oni dostają, ale czują się w mocy zakładać konta na Instagramie, które teraz będą uczyć, na czym polega marketing afiliacyjny.
[9:29] No i drugi przykład, może trochę mniej abstrakcyjny i zapewne każdy z nas miał z nim do czynienia, to wtedy, kiedy w telewizji są Mistrzostwa Świata, Olimpiada albo jakieś inne zawody sportowe i każdy z naszych szwagrów, teściów i tych dalszych kuzynek siedzi przed telewizorem i krzyczy Jezu, jak on to spieprzył, Boże, patrz, patrz, wystarczyło tylko tutaj z prawej strony podbiec. Nie, nie mogę w to uwierzyć, po prostu. Jak on mógł na boisko wyjść? Nie, no jak ten trener mógł kogoś takiego wystawić, no przecież on jest w tak złej formie, no przecież tu trzeba było pójść z prawej, tu z lewej, po prostu. Jezu, no, jakby pierwszy raz na boisku był, jakby pierwszy raz. Ale to spieprzył.
Wiecie, czujecie klimat, nie? To jest ta osoba, która nigdy w życiu nie kopnęła piłki po tym jak skończyła szkołę podstawową, ale będzie siedzieć przed tym telewizorem i mówić trenerowi reprezentacji, jak on ma trenować tych zawodników.
Co więcej, będzie też wyzywać tych zawodników od życiowych nieudaczników, dlatego, że ktoś zabrał im piłkę, w momencie kiedy oni sami nigdy nie byli na ich miejscu.
[10:44] I to jest właśnie ten moment, kiedy im się wydaje, że wiedzą wszystko na temat piłki nożnej, czy każdego innego sportu, który właśnie no powiedzmy, dopingują, ale równocześnie mają zerowe doświadczenie w tej kwestii.
Nie wiedzą co mówią.
I są takimi ignorantami w tym temacie, że Kreują się na ekspertów, oni nie wiedzą czego nie wiedzą, Ale dobrze się krzyczy i wygląda się jak specjalista.
Stadium wiem, że nic nie wiem
[11:18] W drugim stadium, czyli Valley of Despair mamy do czynienia z sytuacją kompletnie odwrotną.
To jest osoba, która już trochę więcej wie, właśnie się zorientowała jakiego idiotę robiła z siebie kreując się na eksperta wcześniej i stwierdza, że dobra, dobra mój stan wiedzy jest taki, że no raczej z czym to ludzi, tu nie będę się wychylać, bo ja widzę, że jest jeszcze 14 tysięcy książek do przeczytania 15 tysięcy filmów do obejrzenia i 600 lat doświadczenia, które muszę zdobyć, zanim w ogóle odważę się odezwać na ten temat i kogokolwiek nauczać.
Stadium wzrostu wiedzy i pewności siebie
Potem, wraz z wysiłkiem spędzonym na nauce i zbieraniu doświadczeń, wchodzimy w trzecie stadium.
Stadium wzrostu, zarówno wiedzy, jak i pewności siebie. W tym miejscu jest większość ludzi zajmujących się jakąś dziedziną.
I jest to miejsce bardzo podchwytliwe.
[12:15] Z poziomem naszej wiedzy jesteśmy gdzieś pomiędzy ignorantami kreującymi się na guru, a faktycznymi, pewnymi siebie guru.
I uwierzcie mi, w świecie social mediów dość trudno odróżnić jednych od drugich.
Na domiar złego, wciąż mamy w pamięci ten cringe z sekundy, w której chwilę temu zorientowaliśmy się, że byliśmy totalnymi ignorantami twierdząc, że wiemy już wszystko.
Niewiedza dotycząca miejsca na krzywej uczenia się — syndrom eksperta
W tym miejscu, obiektywnie, sytuacja wygląda tak, że moglibyśmy już przekazywać wiedzę i zdobyte doświadczenie tym, którzy na krzywej uczenia się, są trzy kroki za nami.
Na przykład tak jak licealista daje korki z matmy koledze z trzeciej klasy podstawówki.
[12:59] Nie musi być profesorem zwyczajnym, żeby dzieciak z podwórka mógł efektywnie skorzystać z jego wiedzy, prawda?
W ustrukturyzowanej szkole to wydaje się jasne i naturalne.
A co ze światem po szkole? Czym w dorosłym życiu?
Otóż działa to dokładnie tak samo.
Jednak my, zamknięci, między głośnymi ignorantami, a wyniosłymi guru, nie mamy pojęcia, gdzie jesteśmy na krzywej uczenia się.
Nie wiemy, czy jesteśmy w podstawówce, czy w liceum, czy już skończyliśmy studia.
I nie mamy pojęcia, czy to co już wiemy jest wystarczające, żeby dzielić się tym z innymi, czy to są same oczywiste oczywistości z podstawówki i wszyscy, oprócz kompletnych ignorantów, już to wiedzą.
[13:46] I to właśnie jest syndrom eksperta. Ten moment, kiedy wydaje się nam, że nasza wiedza jest taka byle jaka i każdy, kto choćby liznął tematu, na pewno już to wie.
No i nie chcemy się ośmieszać, znowu, kreując się na ekspertów, kiedy w rzeczywistości przekazywalibyśmy światu jakieś zupełne podstawy, do których prawdziwi eksperci nawet się nie schylają.
Możliwość pomocy innym na niższym poziomie wiedzy
[14:12] Tymczasem na tym etapie jest już całe mnóstwo osób, które są te trzy kroki za nami i mogliby realnie skorzystać z naszej wiedzy.
Oczywiście wciąż jest mnóstwo do osiągnięcia i nauczenia się, ale my na naszym poziomie wiedzy, tak jak ten licealista, moglibyśmy pomagać innym.
A jednak tkwimy w przekonaniu, że no nie ma co wyskakiwać z tymi całymi rolkami, kursami i podcastami, bo z czym do ludzi?
Na przykład myśląc o mojej branży, jeśli dobieram jakieś kolory, to dla mnie jest oczywistą oczywistością, że tekst powinien być na tle w odpowiednim kontraście.
Tzn. np. tekst powinien być znacząco ciemniejszy od tła, żeby łatwo było to przeczytać i żeby osoby z jakimiś problemami wzroku albo choćby z gorszymi monitorami nie miały problemu z rozczytaniem tego tekstu.
I dla mnie to jest ultra oczywiste, nie ma o czym mówić. Przecież jakby każdy ma w domu książkę i widzi, że litery są czarne, a tło jest białe, Dziękuję, do widzenia, kurtyna.
[15:20] No, kiedy rozglądam się po internecie albo chociażby po plakatach, które wiszą w mieście, to ja widzę, że to jednak nie jest takie oczywiste.
Nie wszyscy wiedzą, że czerwony tekst na zielonym tle jest absolutnie niemożliwy do przeczytania dla dużej części mężczyzn, tych z daltonizmem, i że szary tekst na białym tle też jest nie do przeczytania dla większości osób, a już zwłaszcza tych, które wydrukowały to sobie na słabszej drukarce i wtedy na kartce mają tylko szaro-szary kolor.
Syndrom oszusta, czy syndrom eksperta? – moja historia
[15:59] No i jak to się ma do tego, jak rozpoczęłam ten odcinek? Jak to się ma do mojego podcastu i tego, że nie nagrywałam przez trzy lata?
Pozwól, że opowiem Ci moją historię.
Otóż w 2020 roku rozpoczął się COVID. Mój podcast i mój blog były o pracy zdalnej i o tym, jak efektywnie pracować z domu, jak walczyć z rozpraszaczami, jak poradzić sobie ze spędzaniem czasu po pracy, żeby nie gapić się przez calusieńki dzień w ekran i żeby mieć ciekawe życie.
Kiedy rozpoczął się COVID, okazało się, że teraz wszyscy musimy pracować z domu i wszyscy musimy jakoś łączyć czas pracy z czasem prywatnym i rozdzielić to, jak już udało nam się to połączyć jakimś cudem.
[16:50] Każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek stwierdziłby, że to wielka okazja, że to jest coś, przy czym mój podcast i mój blog powinny urosnąć do nieprawdopodobnych rozmiarów, bo w końcu jestem ekspertką w tym temacie.
I wreszcie cały świat chciałby mnie słuchać i cały świat chciałby się nauczyć poprawnie pracować z domu, tak, żeby na koniec dnia nie czuć się wykończonym i wypompowanym tą pracą zdalną do dna.
Tymczasem co wydarzyło się w świecie?
Nagle okazało się, że wszystkie serwisy informacyjne, Wirtualna Polska, Onet, Interia, nawet Pudelek, wszyscy są ekspertami od pracy zdalnej.
Wszyscy piszą artykuły z 5 poradami jak efektywnie pracować z domu, 10 najlepszymi miejscami do ustawienia biurka, 16 sprzętów domowych, które musisz mieć do swojej pracy.
[17:54] No i ja sobie pomyślałam, że w takim razie ja musiałam być jakąś kompletną oszustką przez cały ten czas, bo przejrzałam swojego bloga i tam jak najbardziej też były takie artykuły.
[18:09] Najlepsze miejsce do pracy z domu, najlepszy czas do pracy z domu, najlepsze rzeczy do robienia po pracy, lista obowiązkowych sprzętów, które ułatwią Ci tę pracę.
Ja na to pracowałam kilka lat i próbowałam się tego dowiedzieć metodą prób i błędów każdy z tych narzędzi, które polecam i to mi zajęło mnóstwo czasu.
Tymczasem dziennikarzom z mediów głównego nurtu wystarczyły trzy dni, żeby napisać dokładnie takie same artykuły i podawać ludziom dokładnie takie same takie same porady.
I nie wiem dlaczego nie przyszło mi do głowy, że oni po prostu przegrzebali internet i zerżnęli z blogerów i innych twórców internetowych dokładnie te porady i wcale nie wymyślili ich sami.
Nie, nie, to mi nie przyszło do głowy.
To co przyszło mi do głowy, to że skoro najwyraźniej już wszyscy wszystko wiedzą i w dwa tygodnie od rozpoczęcia pandemii opublikowali na swoich platformach artykuły pokrywające właściwie wszystkie treści i porady, które ja uciułałam u siebie przez niemal 2 lata to jest jasny znak, że ja tak naprawdę nie jestem taką ekspertką, jak mi się wydawało.
No najwyraźniej wszyscy już to wszystko wiedzą, a ja po prostu robiłam z siebie klauna przez cały ten czas.
[19:32] Ja sprzedawałam jakieś banały, no i dalsze wkładanie w to czasu i energii po prostu nie ma sensu.
No, tym bardziej, że z moimi mikrozasięgami w ogóle nie miałam co konkurować z jakimś Onetem czy inną tam wirtualną polską.
No i widzisz co się tutaj stało?
Nie dość, że powstał mix, wcale nie jestem taką ekspertką, skoro oni to wszystko wiedzą, to jeszcze jestem straszliwą oszustką.
Bo ja przez te dwa lata wszystkim mówiłam, że po pracy z domu trzeba wyjść.
Że trzeba się spotykać z ludźmi, że trzeba budować sieć kontaktów z ludźmi, nie z pracy.
A tutaj wszystkie moje sposoby się zdeaktualizowały.
Nie da się wyjść z domu, nawet lasy są zamknięte, a co dopiero, żeby chodzić na meetupy i tam poznawać jakichś ludzi, tak jak radziłam w moich wpisach na blogu.
No i wniosek nasunął się sam, po prostu oszukałam moich słuchaczy.
Nie mam dobrego sposobu na wychodzenie z domu i niezdziczenie w domu.
Co pomogło na syndrom oszusta i syndrom eksperta?
[20:39] No ale jesteśmy w 2023 roku, trzy lata później. Co się zmieniło, że nagrywam ten odcinek?
Przecież nie stałam się nagle większą ekspertką. Przecież teraz nie ma już ludzi, którzy za wszelką cenę muszą pracować z domu i chcą się dowiedzieć, jak robić to efektywnie.
A jednak wracam do podcastu, jak nie zdiczeć w domu. Jednak napisałam kilka nowych wpisów na bloga, co się zmieniło?
[21:12] Trafiłam na dwie doskonałe publikacje. I one wreszcie mnie odblokowały i wreszcie odpowiedziały na wszystkie moje wątpliwości.
I wytknęły mi palcem te stereotypy twórcy internetowego, których kurczowo się trzymałam przez ostatnie trzy lata.
Odważ się tworzyć online — Eliza Wydrych
Pierwsza z publikacji to: Odważ się tworzyć online Elizy Wydrych.
Eliza napisała kolejnego e-booka, i kupiłam go bez większego przekonania, ale kiedy przeczytałam, po prostu czułam się jakby mnie ktoś pogłaskał czułam się jakby ktoś wreszcie przeczytał moje myśli i, znał wszystkie moje obawy i odpowiedział na każdą z nich po kolei.
Eliza ma w tym e-booku kilka podrozdziałów, takie podrozdziały dotyczące tych wątpliwości, i tych myśli tego oszusta, i tego przecież ja nic nie wiem, co ja się będę z ludźmi dzielić.
I żeby zacytować kilka tytułów podrozdziałów:
Na tle innych wypadam blado.
No czyż to nie jest moja myśl dotycząca artykułów z Onetu?
Wszystko już zostało powiedziane i napisane.
No przecież to nie jest właśnie to, że wszyscy potrzebowali tylko dwóch tygodni, żeby napisać dokładnie to samo co ja i w związku z czym ja już nie muszę tego tworzyć i już w ogóle nie powinnam się za to zabierać.
Eliza dodaje do swojej książki bardzo dobry cytat.
Wszystko zostało już napisane. Na szczęście nie wszystko jeszcze pomyślane.
Stanisław Jerzy Lec
I to jest cytat, który tak bardzo otwiera oczy.
[23:08] No tak, przecież istnieją już tysiące książek na każdy temat, tysiące filmów na YouTubie i tysiące artykułów na blogach, a jednak wciąż na rynku pojawiają się nowi twórcy, a jednak wciąż na rynku pojawiają się nowe produkty.
Czy to, że już ktoś wytworzył jogurt naturalny oznacza, że nie ma miejsca na rynku, na nową firmę, która będzie wytwarzała jogurt naturalny?
No nie. Może zrobią to inaczej, może będzie mniej kwaśny, może będzie mniej gęsty, może będzie bardziej gęsty.
Może jakkolwiek inaczej trafi w gusta innych ludzi.
I z tworzeniem w internecie właśnie tak jest. Nie chodzi o to, żeby być super odkrywczym i super oryginalnym i dostać Nobla za to, że wprowadziło się do świata coś zupełnie nowego i pokazało światu coś, co nigdy wcześniej nie zostało odkryte lub nigdy wcześniej nie istniało.
[24:06] Nie, nie. To chodzi o ten osobisty punkt widzenia, o interpretację tego czegoś, o czym się mówi.
Przecież sama słyszę o czymś tysiąc razy i nie potrafię tego wykorzystać i wdrożyć w życie.
Aż przychodzi ta tysiąc pierwsza osoba i ujmuje dokładnie to samo w takich słowach, że w końcu do mnie dociera.
I od tak po prostu zaczynam to robić.
No i co najlepsze, osoba, która mi to mówi wcale nie musi być profesorem zwyczajnym w tej dziedzinie.
Wręcz przeciwnie, ja szybciej przyjmę do siebie te informacje i te historie osób, które są ze trzy kroki przede mną, nie więcej, bo jak są 20 kroków, to ja już prędzej będę im zazdrościć niż będę próbowała ich naśladować.
I wcale nie potrzebuję jakiegoś przeeksperta i przemądrego człowieka, żebym chciała go naśladować.
Dla mnie ekspertem będzie właśnie ta osoba, która jest tylko kilka kroków przede mną.
I ja też mogę być ekspertem dla kogoś, kto jest trzy kroki za mną.
Jesteś ekspertką — Ola Gościniak
[25:13] No właśnie. I tu nie mogłabym wspomnieć o drugiej doskonałej publikacji, która trafiła w moje ręce w te wakacje.
I to jest raport Oli Gościniak, jesteś ekspertką.
Z tego raportu wynika, że 63% kobiet boi się krytyki ich kompetencji, a 60% boi się, że ich wiedza jest niewystarczająca.
I to nawet jeśli mają doktorat w tej dziedzinie. Nawet wśród tych kobiet z doktoratem, tylko 25% z nich uznało się za ekspertkę na piątkę.
I to jest rzecz, która totalnie otwiera oczy.
Przeczytanie wypowiedzi innych kobiet realnie dodało mi skrzydeł i pokazało, że nie jestem sama.
Znaczy nie tylko ja uważam się za, z jednej strony, kompletną oszustkę i na pewno nie jestem taką ekspertką, jaką chciałabym być, a z drugiej strony zobaczyłam, że to nie jest tak, że wszyscy wszystko wiedzą dookoła.
I że jest bardzo dużo innych kobiet, które też uważają, że wszyscy wszystko dookoła wiedzą i już nie ma o czym mówić.
Na pytanie, dlaczego nie czujesz się ekspertką, respondentki odpowiadały m.in.
Uważam, że moja wiedza jest zbyt powszechna, że to są oczywistości i przecież każdy to wie.
Albo
Niska ocena wynika z mojego perfekcjonizmu ciężko mi zadowolić samą siebie.
[26:41] Tutaj odsyłam do mojego poprzedniego odcinka.
I jeszcze jedna wypowiedź:
Nie czuję się ekspertką bo boję się, że ktoś powie że gówno wiem, a rwę się do pisania o tym i zarabiania na tym.
Przecież to są dokładnie te myśli, z którymi ja się zmagam!
I jak czytam że lazka z doktoratem w pięciopunktowej skali bycia ekspertką określa się na jeden, to mi się włącza współczucie i chęć zmotywowania jej do lepszego myślenia o sobie.
Ale jak ja po 10 latach pracy z domu siebie określam na: aaa… i z czym do ludzi? to jakoś wszystko jest na swoim miejscu.
No nie! Tak dalej być nie może. Przecież ja mam prawo pisać, nagrywać i publikować.
Po pierwsze dlatego, że sprawia mi to radość. I po drugie dlatego, że gdzieś tam przecież musi być ta jedna osoba, która jeszcze tego nie wiedziała i którą właśnie to ja zainspiruję.
Jesteś ekspertką!
Musisz to tylko zauważyć. Napisz w komentarzu JEDNĄ RZECZ, w której jesteś naprawdę dobra.
Skomentuj: