Miasto, które wszędzie ma turystyczne ceny. Miasto, w którym nigdy nie jest poza sezonem. Miasto w, którym śmieszy cię pytanie: Którędy na rynek?
, bo dokładnie wszystkie drogi tam prowadzą. Miasto, w którym nie chce ci się biec na tramwaj, bo wiesz, że następny będzie za 2 minuty. W którym zawsze się spóźniasz… Bo nie chce ci się biegać.
Miasto, w którym uczysz się bardzo dużo chodzić. Lawirować właściwie… Między ludźmi, gołębiami, lusterkami samochodów i wystawionymi na chodnik reklamami.
Miasto, w którymprzejechanie 5km zajmuje 35minut i w którym o 7 rano zaczynasz rozumieć sens posiadania skutera przeciskającego się na początek korku. I ciągle zaskakują cię nakazy skrętu w prawo! Miasto, którego władze powinny organizować poranne konkursy z nagrodami: Kto o 8 rano znajdzie miejsce parkingowe bliżej niż kilometr od miejsca pracy, dostaje 2h parkowania za darmo. Miasto, w którym znak: zakaz postoju obowiązuje tylko w promieniu 15cm od niego. Miasto, w którym zostały zachwiane wszystkie twoje wierzenia na temat chodników, ścieżek rowerowych, przejść dla pieszych, przystanków autobusowych i torów tramwajowych – wszystko to świetnie sprawdza się jako miejsce do czasowego porzucenia prywatnego pojazdu.
Miasto, w którym masz lekkie wyrzuty sumienia za każdym razem kiedy wsiadasz do samochodu…
Miasto, do którego musisz wejść przez radosną, kolorową Galerię, bo właśnie ona stoi między dworcem kolejowym a centrum… Miasto, w którym na rynku co druga osoba nie mówi po polsku, a w lodziarniach i na straganach obowiązuje język angielski. Miasto, w którym wieczorem twoim największym problemem jest znalezienie knajpki, która akurat pasuje ci do nastroju. Miasto, które w środku nocy pięknie wygląda odbite w rzece…
Gdzie jesteś?
Skomentuj: